Są takie przynęty, które bronią się w każdych warunkach.
Od zawsze w mojej ofercie był pilker Śledź. Wielokrotnie pozwalał mi święcić triumfy, także na arenie międzynarodowej. Oczywiście, nie jest to pilker dla wszystkich. Trzeba umieć nadać mu odpowiednią pracą, umiejętnie poprowadzić, ale jeśli ktoś tą sztukę opanuje to poradzi sobie w każdych warunkach. Jeśli macie opanowaną sztukę łowienia okoni i sandaczy w tak zwanym opadzie to ten pilker jest do tej metody najlepszą opcją na rynku. Nie tak dawno uzupełniłem paletę barw Śledzia o kolor potocznie zwany „marchewką”. Okazało się to strzałem w „10”! Ten wariant kolorystyczny na stałe zadomowił się w pudłach wędkarzy i to nie tylko tych łowiących na Bałtyku.
Wiosną wybrałem się na wyprawę z Przemkiem Wolakiem. Naszym celem była Ławica Słupska. Bardzo ciekawe, zróżnicowane łowisko, pod wieloma względami inne niż wszystkie inne na Bałtyku, ale o tym innym razem. To co „marchewka” tam wyrabiała przechodziło nasze wyobrażenie. Ten pilker nawet nie dolatywał do dna a już był atakowany przez dorsze! Od tej wyprawy używałem tego wabika wiele razy, praktycznie na wszystkich łowiskach jakie odwiedzałem, no i nigdy się nie zawiodłem. Oczywiście, bywały dni lepsze i gorsze, ale „marchewka” broni się zawsze.
Łowiska się zmieniają, pory roku również, ale fotka, która wam prezentuję dowodzi tego, że Śledź w kolorze „CP” (taki symbol ma marchewka) cały czas jest na topie. Oczywiście, umiejętności Przemka są nieprzeciętne, ale nawet one by nie wystarczyły gdyby nie dysponował odpowiednimi przynętami.
Śledzie występują w wagach: 30, 50, 70, 100, 120, 140, 160, 180 i 220 gram.