Koń jaki jest, każdy widzi. Tak samo można powiedzieć o kormoranach. Pamiętam chwilę, kiedy wiele lat temu, wędkując z ojcem nad jeziorem Jamen położonym nieopodal Szczecinka, zobaczyłem pierwszego ptaka tego gatunku. Wtedy była to rzadkość, tak mi też powiedział tato. Obecnie, jest ich znacznie więcej niż powinno być. Takie jest nie tylko moje zdanie i nie zapowiada się, aby ich ilość mogła spadać.
Kormoran czarny, bo o tym skrzydlatym stworzeniu będzie ten tekst, to ptak znany wszystkim, którzy mają związek z wodą. Zamieszkuje zarówno wody słone, jak i słodkie, stojące i płynące. Kiedy jego populacja nie była tak rozwinięta nie był on problemem. Obecnie, z uwagi na ich liczbę oraz ilość pokarmu przez nie spożywanego już takowym jest.
Dorosły osobnik potrzebuje około 0,5 kilograma ryb dziennie. To jeszcze wrażenia nie robi, ale jeśli się to pomnoży przez ilość ptaków składających się na całą kolonię, a pojedynczo one nie występują, to temat jest już poważany.
Pojezierze Drawskie to region mało zurbanizowany, który poza dużą ilością jezior charakteryzuje się tym, że wiele z nich ma znaczną przejrzystość. Niestety, takie właśnie miejsca i wody preferują te skrzydlate drapieżniki. Sprzyjające warunki spowodowały, że kolonie kormoranów liczą u nas po kilkaset osobników. 1000 ptaków dziennie potrzebuje do przeżycia 500 kg ryb. W skali roku to ponad 180 ton, więc są to ilości ogromne! W okresie lęgowym zapotrzebowanie na pokarm gwałtownie wzrasta, bo do wykarmienia są średnio 2-4 pisklaki, więc i ilość poławianych przez nie ryb jest wyższa. Według naukowców zajmujących się kormoranami, para z młodymi przez czas gniazdowania i rozrodu zjada około 286 kg ryb (Krzywosz i in. 2009)!!! Więc widać, że nie tylko kłusowników i nieracjonalną gospodarkę rybacką należy winić za deficyt ryb w polskich wodach.
Kolejny problem kormoranów to odchody i ich toksyczność. Gniazdująca para może wyprodukować ich 1,5 kilograma dziennie. Poza ilością, nie bez znaczenia jest, że te ekskrementy są szkodliwe dla środowiska, ponieważ zawierają bardzo duże ilości silnie żrących, stężonych fosforanów i azotanów. To też jest przyczyna trwałych i bezpowrotnych zniszczeń dorosłych drzewostanów. Tutaj rodzi się pytanie co powinniśmy chronić – ptaki czy drzewa?
Drzewa, które zostaną zasiedlone przez kormorany umierają w ciągu trzech lat. Miejsca, które te ptaki wybiorą za swoje siedlisko, właśnie po takim czasie całkowicie usychają stając się cmentarzyskiem, czego wiele przykładów mamy w naszym kraju. Ekskrementy tych ptaków nie tylko doprowadzają do obumierania drzew, ale także innej roślinności, a nawet do skażenia gleby. Stężenie azotu w odchodach jest tak duże, że kolonia kormorana bytującego nad zbiornikiem wodnym może doprowadzić do jego eutrofizacji, a w konsekwencji obumarcia.
Czy wobec tych wszystkich argumentów uzasadniona jest ich ochrona? Osobiście uważam, że nie!
Uczestniczyłem w konferencjach, podczas których poszczególne frakcje naukowców toczyły boje o kormorana. Jedni uważali, że należy ograniczać ich populację, inni, całkiem odwrotnie, twierdzili, że ptak ten jest dobrem, a wręcz niezbędnym elementem ekosystemów wodnych, nawet w takich ilościach z jakimi mamy obecnie do czynienia.
Kiedy słuchałem referatów poświęconych gatunkom ryb preferowanych przez kormorany włos jeżył mi się na głowie. Wychodzi na to, że one dbają o stan naszych ekosystemów zjadając chwast: płotki, ukleje, krąpie. Nie przeczę, że tak nie jest, ale bardzo wartościowe ryby, także te zagrożone wyginięciem, również są przez nie zjadane. Niejednokrotnie obserwowałem jak ptaki te zjadały węgorze, sandacze, liny, szczupaki. Być może trafiłem na egzemplarze, których dieta znacząco odbiega od średniej krajowej?
Cóż, najgorsze co może robić człowiek to ingerencja w środowisko, ale jeśli już zaczęliśmy to robić wiele lat temu, to powinniśmy reagować na gwałtowne zmiany związane z rozrostem populacji konkretnych gatunków zwierząt, który odbywa się kosztem innych organizmów. Nie oszukujmy się, kormorany nie jedzą mniej kiedy jest ich więcej, one w dalszym ciągu potrzebują około 0,5 kg pokarmu na dzień, tak więc co roku, wyławiają z naszych wód coraz większe ilości ryb. Niestety, użytkownicy rybaccy nie mogą liczyć na żadne odszkodowania, bo polskie prawo takiej możliwości nie przewiduje. Tego czy w danym zbiorniku ryby są czy ich nie ma, nie widać, więc decydenci przechodzą obok tematu udając, że problem nie istnieje lub jest incydentalny.
Wszelakie działania wpływające na poprawę jakości wód w naszych zbiornikach, to broń obusieczna. Wydajemy ogromne pieniądze na to, aby żyć w lepszym, czystszym świecie, jednak wiążą się z tym także takie zagrożenia, których kiedyś nie przewidzieliśmy. Przykładem niech będzie jezioro Trzesiecko w moim rodzinnym Szczecinku. Przez wiele lat, akwen ten cierpiał z powodu swojej lokalizacji. Spuszczano do niego zanieczyszczenia rozmaitego kalibru, co nie wpływało korzystnie na cały ekosystem. Brudna, pozaklasowa woda rajem dla organizmów żywych nie była, dlatego też miasto Szczecinek zaczęło konsekwentnie realizować program przywracania zbiornika do stanu pierwotnego. Uporządkowana gospodarka ściekowa, rewitalizacja, która ściśle powiązana jest z biomanipulacją (zarybienia rybami drapieżnymi) doprowadziła do poprawy jakości wody i znacznego zwiększenia jej przejrzystości. Cieszą się mieszkańcy, cieszą się turyści, ale wędkarze już znacznie mniej. Czysta woda to ostrożniejsze ryby, ale na to można znaleźć antidotum, natomiast nie da się tego powiedzieć o kormoranach. One też dostrzegły poprawę jakości ekosystemu jeziora Trzesiecko i od kilku lat sukcesywnie zwiększają swoją liczebność nad tym akwenem. Jakby tego było mało, zaczęły zasiedlać jedną z wysp, która się na nim znajduje. Z przerażeniem zauważyłem, że zaczęły budować tam swoje gniazda, tak więc jej dni już są policzone. Nieszczęściem jest także to, że owa wyspa znajduję się w bezpośredniej bliskości miejsca wypoczynkowego, które jest bardzo popularne zarówno wśród mieszkańców jak i turystów. Nic z tym fantem zrobić nie można, bo kormoran jest pod ochroną, tak więc prawdopodobne jest to, że wkrótce będzie trzeba wyłączyć z użytkowania pobliską plażę, z uwagi na toksyczność ptasich odchodów.
Przejrzysta woda to raj dla kormoranów, a ptaki te wykorzystują to bez żadnych skrupułów, nawet w centrum średniej wielkości miasta.
Podsumowując, stwierdzę jednoznacznie, że kormorany, choć są urokliwe, dla Pojezierza Drawskiego są niewątpliwym problemem. Nikt nie policzył jeszcze ile ich dokładnie tutaj się znajduje, ale widać je praktycznie nad każdym akwenem. Kiedy wody jezior skuły lody, przeniosły się one nad rzeki – Gwdę i Parsętę. Nie trzeba mieć dużej wyobraźni, aby zdać sobie sprawę z tego, jakiego spustoszenia dokonały w ich rybostanie.
Bez wątpienia kormorany mają swój wpływ na rozwój całego regionu, tak zależnego od wody i ryb. Straty ponoszone przez użytkowników rybackich i hodowców ryb to jedno, drugie to spadek ilości turystów spowodowany deficytem ryb, do którego kormorany także się przyczyniają, a to już wpływa bezpośrednio na zasobność portfela społeczności lokalnej.
Czas najwyższy zastanowić się nad skutecznymi metodami zredukowania populacji kormorana czarnego, tak aby nie wyrządzić krzywdy gatunkowi, a jednocześnie dostosować ją do wydolności naszych wód. Nie może być tak, że chronimy jedne nie patrząc na inne organizmy, w tym wypadku ryby i rośliny. Dużo obecnie mówi się o ograniczeniu populacji wilka, bobra, wydry. Efekty „działań” tych zwierząt widać. W przypadku kormorana, spustoszenia jakich dokonuje są zakamuflowane, skrywa je wodna toń. Jeśli w wodzie nie będzie już ryb, ptaki te zasiedlą inne rewiry, a my zostajemy z problemem pięknych, ale bezrybnych wód, całą winę zrzucając na rybaków i nieracjonalną gospodarkę rybacką.
Mam nadzieję, że doczekamy się czasów, kiedy to nasze państwo będzie skuteczne na tej płaszczyźnie, tak jak inne europejskie nacje.
Starostwo Powiatowe w Drawsku Pomorskim, w tym roku planuje konferencję poświęconą tej problematyce. Będzie to kontynuacja, zorganizowanej w 2017 roku przez ówczesnego burmistrza Czaplinka, Adama Kośmidra konferencji pt. Wpływ kormoranów na rozwój turystyki na Pojezierzu Drawskim”. Chciałbym, aby była ona podsumowaniem pewnego etapu. Chciałbym tam również usłyszeć głos naszych rządzących i ich zdanie na ten temat. Jeśli nie chcą zrobić porządku, to chociaż niech powiedzą jak zamierzają zrekompensować straty ponoszone przez hodowców ryb i użytkowników rybackich, bo ktoś w końcu za ewidentne straty związane z „dokarmianiem” kormoranów materiałem zarybieniowym powinien zapłacić.
Nie można w nieskończoność udawać, że problemu nie ma.